poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział IV

Wielki powrót weny!
Dedykuję ten rozdział Bunkrowi 9 (kto wie o co chodzi to niech się czuje wyróżniony♥)

Wizyta niezapowiedzianego gościa
Po śniadaniu opowiedziałam wszystko Chejronowi. Był dobrym słuchaczem i mi nie przerywał, było to jednak troche krępujące.
- [...] A potem zaczął niknąć jak...- nie dane mi było skończyć gdyż do pokoju ze stołem do ping ponga, gdzie siedzielismy, wpadł chłopak.  Miał na oko czternaście lat, blond włosy i niebieskie oczy. Był ubrany w obozową koszulkę i dżinsy. Przez ramię miał przewieszony łuk.
- Rick? -Centaur zmarszczył brwi. - coś się dzieje?
- Bo jest, miała być narada- Rick, jak nazwał go Chejron,  zaczynał powoli zielenieć. - jest już jedenasta a narada jest zazwyczaj kwadrans przed jedenastą. Co my mamy zrobić?
"My"  nie lubie tego słowa, jakby nam kazano być w jakiejś paczce wbrew woli, "my" pewnie grupowi, pomyślałam, ale on ma chyba tyle lat co ja, jak może być grupowym z jednym koralikiem na naszyjniku? Wojna to wyjaśnia wszystko.
- Oh! Zapomniałem! - przyznał nauczyciel- Leć po resztę.
Gdy chłopak wyszedł Chejron zwrócił się do mnie:
- Dokończysz mi później, a teraz witam uroczyście na zebraniu grupowych domków. - zaczęłam wstawać- Och nie zostań,  przecież jesteś od Posejdona.
W tej chwili do zacisznego pokoju wpadła zgraja nastolatków. Niektórzy się śmiali, inni smucili ale nikt na szczęście nie zwrócił na mnie uwagi, poza... Rick'iem który usiadł obok mnie i niepewnie na mnie spojrzał.
- Hej! -uśmiechnęłam się.
- Jako jedyna nosisz okulary.- wypalił.
Ja też zwróciłam na to uwagę. Cóż takie życie heroski o słabym zdrowiu i wzroku, pogodziłam się z tym. To nie zmienia faktu że to co powiedział było dość niemiłe. Widząc moją minę, Rick cicho jęknął.
- Oj, przepraszam chciałem powiedzieć że to sprawia że jesteś bardzo wyjątkowa.  Ja jestem Rick Riordan.- szczęka mi opadła.-tak jestem młody, jestem synem Apolla- zarumienił się.- Przepraszam,  za szybko mówię.
Wyprzedził moje pytanie o wiek i boskiego rodzica, ale nie przeszkadzało mi że mówi szybko, ja sama tak mówię.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć Chejron w stał z wózka i powiedział.
- Znacie już Elizabeth -wskazał na mnie- jak wiecie jest córką Ateny i Posej...-do sali wpadł, nikt inny jak chłopak z mojej klasy: Andrew (Andrzej) Crowley. Tylko że miał fioletowo błękitne oczy i szaro brązowe włosy. Normalnie w szkole mial TYLKO niebieskie i TYLKO brązowe.
Na mój widok wryło go w ziemię.
-Co ty tu...-zająkał-Ale jak ty tu...-dukał dalej.
-Też jestem heroską!-odrzekłam z uśmiechem- Masz pięć koralików, jak to możliwe że nie zauważyłeś???
Chłopak lekko się rozluźnił i usiadł obok mnie na krzesełku.
-Ja widziałem przy tobie niezwykłą aurę ale niewiedza jest lepsza. -uśmiechnął się przepraszająco. Odpowiedziałam miną á la nic się nie stało.  Potem Chejron zaczął mówić: opowiadał o moich darach, o doniesieniach satyrów w sprawie Rzymian, mówił też o coraz większym braku zainteresowania bogów. Jedyne co robią to uznają dzieci bo tak przysięgli. "Miałam farta, spotkałam i ojca i matkę, inni nie mieli tyle szczęścia." W końcu Chejron doszedł do odkrytego dziś daru czasu.
-Czyli jesteś następczynią Luke'a? -spytała jedna z dziewczyn, chyba od Nemezis. Potrząsnełam głową.
-Nigdy nie miałam snów ani nigdy nie spotkałam Luke'a.
Wszyscy zamyślili się. Coś się musiało wydarzyć, ake jeszcze nie wiadomo co.
Nagle poczułam kłucie w palcach prawej ręki, chciałam pstryknąć ale w porę się powstrzymałam. "Nie mogę teraz..." powtarzałam. W końcu nie wytrzymałam i cicho pstryknęłam. Czas stanął.
-Wreszcie!! -usłyszałam czyjeś westchnięcie ulgi. -Ile można??-tym razem zauwarzyłam młodą kobietę w białej grecko-rzymskiej todze.
-Ale czemy pani czekała? I na co?- spytałam lekko zdezorientowana.
- Och! Kochana, na ciebie czekałam! Ależ jaka tam pani mów mi Wiki albo Niki. Podeszła do mnie i pocałowała w dwa poliki jak te dziewczyny z gimbazy które myślą że są fajne*.
(Nic nie mam do takich osób, sama tak robię ale moja bohaterka jest po prostu troche inna)
Cmok, cmok.
-Czyli co pani... Niki tu robisz?- spytałam.
-Wykorzystałam "bramkę" w murze w okół Olimpu i postanowiłam ci to dać. -zdjęła piękny czarno srebrny naszyjnik. -To moje błogosławieństwo,  ty wybrana musisz wygrać w imieniu Olimpu.-rzekła z wielką powagą.
-Czyli mogę wykorzystać to w walce z Rzymianami??
-Nie!-ton "sweat" powrócił-ja kocham Greków i Rzymian tak samo! Matki Gaji nie pamiętam więc też nie pomogę... ale to ci się przyda do czego innego.-Gdy kończyła zobaczyłam w jej oczach ogniki.
Zbliżyła się by założyć mi naszyjnik,  właściwie to chyba była kolia, pokazała bym podniosła włosy i Niki zapięła naszyjnik. Z lękiem dotknęłam czarnych pereł, były ciepłe jak ciepło ogniska po udanym dniu.
-Dziękuję,  dziękuję bardzo!-wykrzyknęłam. -To nic, tylko pomagam jak mogę.-spojrzała na mnie,-czy masz jakieś pytania?
Skinęłam głową. Miałam aż za dużo!
-Co się takiego wydarzy?
-Czy to nie oczywiste?! -Zerknęła na zegarek, to absurd przecież czas nie działa! a po drugie: zegarek do togi?!-No cóż... musze zmykać. Chejronowi powiedz, ale zapamiętaj dokładnie: była tu ta która zawsze wychodzi zwycięzko.
Teraz dopiero ogarnęłam do końca z kim rozmawiałam z Nike/Wiktorią boginią zwycięstwa.
Ale zanim zdążyłam coś jeszcze powiedzieć,  Nike już zniknęła.
Pstryk! Czas wraca do normy.
-Chejronie, -wstałam i podeszłam do niego- była tu ta która zawsze wychodzi zwycięsko. - Chejron otworzył szerzej oczy na widok kolii.
-Usiądź, porozmawiamy później.
Reszta jeszcze zbierała się po długim czasie nie ruszania się z miejsca.
-Wybaczcie, ale jestem już zmęczona. -powiedziałam idąc do drzwi.
-Też prawda - skinął Chejron -idź lepiej odpocznij. Później ktoś sprawdzi jak się czujesz.
Wyszłam więc z Wielkiego Domu i poszłam do swojego domku.
Położyłam się na łóżku, prawie od razu zasnęłam. Nic mi się nie śniło. To dobrze,  bardzo dobrze- myślałam.
Lecz gdy wstałam to co znajdowało się na dywanie... aż zaparło mi dech w piersiach...

Ciąg dalszy nastąpi!

--------------------------
Na dziś tyle!
Komentarze mile widziane ^^
Jeszcze raz przepraszam za tak długi brak weny, czasu i sił...
Teraz to nieważne bo wróciłam i zostanę :*
Rachel Dare

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz