środa, 5 marca 2014

Rozdział II

Posta dedykuje Nikoli bo Nico Forever Alone ♥lofffki♥

W połowie drogi wpadłam na rudowłosą dziewczynę. Była ode mnie starsza dwa może trzy lata. Miała szmaragdowe oczy. Zatkało mnie! To była Rachel Dare!
-Oh. Hello. I'm Elizabeth -wyjąkałam
- Hello I'm Rachel are you ready to play "conquest the banner"? -zapytała z uśmiechem.
- No, because i'm new on the camp...-wydukałam. Chyba nie muszę uświadamiać wam jaki jest mój poziom angielskiego.
- New on camp? -zdziwiła się, po czym dodała - follow me Liz.
- Can you talk to me Elizabeth? - spytałam niepewnie.
- No problem Elizabeth. - po tych słowach przeszedł mnie deszcz, chyba zaklęcie zaczęło działać.
Bez zastanowienia powiedziałam: albo mów mi Liz. - widząc że rozumie, machnęłam ręką abyśmy szły.
Po kilku krokach Rachel odezwała się po polsku.
- Skąd jesteś? Masz dziwny akcent.
- Jestem z Polski, kraj w centralno-wschodniej Europie. - widząc że Wyrocznie chce abym kontynuowała mówiłam dalej-  Jestem chyba córką Ateny, bo to przez nią tu trafiłam.  Dzięki niej mam też dar języków i dlatego ja mówię po polsku a ty myślisz że mówię po angielsku.
- Znam pare osób z takim darem ale czemu Atena jest chyba twoją matką?? Spotkałaś ją??
Skinęłam głową.
- Nawiedziła mnie w szkole. I tu przeniosła, w sekunde! Nawet mam jeszcze plecak. -Wskazałam na moje plecy.
- Czy możesz go otworzyć?? - spytała Rachel.
Posłusznie otworzyłam plecak. W środku były moje wszystkie ubrania, buty i rzeczy z pokoju. Atena musiała zaczarować mój plecak bo jestem pewna że nawet 1/3 mojej szafy by się tu nie zmieściło. 
- Stary numer rodzicielski! - Rachel nie wydawała się zdziwiona ale troche zaniepokojona- Chodź do Chejrona
                                                              
                                                                                                                                    

Gdy byłyśmy niedaleko Wielkiego Domu, zobaczyłam Chejrona. Nauczyciel siedział na wózku.
- Good Morning, Rachel, Elizabeth.
Stanęłam jak wryta. Wiem że Chejron ma niezłe kontakty z Olimpem, ale skąd wiedział o mnie?!
- Yyyy Cześć??
- Zastanawiasz się skąd o tobie wiem? - jego oczy nie patrzyły na człowieka ale na jego wnętrze.  Wzdrygnęłam się ale skinełam głową - To na razie pozostanie tajemnicą. - Uśmiechnął się dobrodusznie.
Od wzajemniłam uśmiechem,  choć troche mniej pewnie.
Obejrzałam się na obóz.  Wszędzie biegali ludzie w moim wieku ale nikogo znajomego, ale cóż jak tu sie dziwić, w końcu jestem z Polski, a obecnie patrze na ponad setke osób z innego kontynentu.
- Wejdźmy do środka. -Zaproponował Centaur.

Gdy byłyśmy z Rachel w korytarzu straciłam na chwilę z oczu Chejrona, gdyż zniknął w drzwiach swojego pokoju. Wyrocznia zaprosiła mnie gestem do pomieszczenia obok. Weszłam.  Na środku stał okrągły stolik na trzech nogach i nie wielka kanapa w cętki oraz fotel w taki sam wzór.
Usiadłam na brzegu kanapy, a Rachel rozsiadła się wygodnie w fotelu.
-Polska to daleko, prawda?? -zapytała mnie Rachel.
Skinęłam głową.
-Bardzo daleko. -dodałam.
Siedziałyśmy w ciszy jeszcze kilka minut, kiedy wszedł Chejron, lekko poddenerwowany.
-A  więc witam ciebie Elizabeth Sabino (moje drugie imie) Crown na Obozie Herosów! -powiedział.
Wzdrygnęłam się na dźwięk mojego nazwiska. W Polsce byłam Eliza Korona, ale to było tylko spolszczenie.
- Dobrze,- zaczęła Wyrocznia - Chejronie przeprowadziłam tutaj Elizabeth bo powiedziała że pochodzi z Polski, a jak wiesz to daleko. Tuż przed tym jak ciebie spotkałam - zwróciła się do mnie. - miałam wene przepowiedniową.- rzuciła jakąś kartkę na stoliczek.
Chejron sięgną po nią i przeczytał:
Heroska przybyła z krajów dalekich
Dokona czynów wielkich
Syn tego, który Wyrocznię uratuje
Będzie jej zgubą lub jej tron zbuduje
Pocałunek on skradnie
A pretor upadnie
Gdy słońce trzeci raz wzejdzie
Czas spotkania nadejdzie
Wróci poległy ostatni z wielkiej wojny
A zagładę domu powstrzyma bóg chojny.

- Myślisz że chodzi o mnie??
Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać, po chwili nie widziałam nic po za czernią.
Ostatnie co usłyszałam to ciepły męski głos,  mówił: tak, tak córeczko.

Obudziłam się na kanapie w tym samym pokoju. Obok mnie klęczała jakaś dziewczyna. Podała mi kawałek czegoś co przypominało z wyglądu chalwe ale smakowało jak szarlotka mojej babci. Ambrozja, pomyślałam choć nigdy jej nie jadłam.
- Can you get up?- spytała dziewczyna.
-Yes, I can. -wstałam. - I'm Elizabeth
-Hi Elizabeth, my name is Clarisse. - odpowiedziała z uśmiechem.
Clarisse miała jasne włosy związane bandaną. Była wysoka i bardzo umięśniona. Miała może 16 lat, czyli starsza ode mnie o 2 lata.
- Czyją jesteś córką? Ja Atresa -zapytała
Wzruszyłam ramionami. Miałam odpowiedzieć że chyba Ateny? Tylko bym się ośmieszyła. 
W tym momencie weszła Rachel.
- Hej! Idziecie czy mamy spóźnić się na ognisko? - Uśmiechnęła się.

Szłyśmy tylko chwilę. Gdy doszłyśmy zobaczyłam amfiteatr w całej okazałości, był całkiem spory, ale było tam tak tłoczno że trudno było mi określić dokładnie jego wielkość.
Usiadłam w pierwszym rzędzie obok Rachel.
Po kilku minutach na środek wyszedł Chejron. Opowiedział moją historię i skiną na mnie głową abym podeszła.  Gdy wstałam rozległo się pukanie do powietrza... wiem jak to brzmi ale pukanie było donośne, a najbliższe drzwi były ze sto metrów od amfiteatru.
Puk! Puk!
Nagle z powietrza pojawił się jakiś facet. Miał czarne włosy i zielone oczy, opaloną skórę i hawajską koszule.
- Elizabeth, córeczko!! - podszedł do mnie. - Repeat: E-li-za-beth - zwrócił się do reszty. Wszyscy o dziwo powtórzyli.
- Posejdonie - Chejron ukłonił się.
- Ale, ale... - Zatkało mnie - ale Atena powiedziała że ja jestem jej córką, a teraz ty mówisz że ja jestem twoją córką??
- Oj, to skomplikowane. Widzisz twój ojciec jest śmiertelnikiem który no cóż, wszystkim nam na olimpie imponuje. Więc dałem mu błogosławieństwo, nie wiedząc że Atena zrobiła to samo. Taka jest twoja historia, Liz.
W tym momencie nad moją głową pojawił się błyszczący znaczek w kształcie sówki, po chwili zmienił się na błękitny trójząb. Gdy znak zbladł w mojej ręce pojawił się łuk i kołczan, oraz miecz. Chyba Atena i Posejdon rywalizowali o moje względy.
- A gdzie mam mieszkać?? U ciebie czy u mam...mamy??
- Układ jest taki: mieszkasz w trójce, a jesz z dzieciakami od Ateny, o ile się zgodzą. - spojrzał wymownie na zbitych w grupke synów i córki Ateny. Jakiś chłopak skinął głową.
-Postanowione!! Powitajcie Elizabeth Sabinę Crown!!! Moją córkę i córkę Ateny. Pierwszą w historii!! -krzyknął i zniknął.
Stałam jak wryta na samym środku placu, w lewej ręce trzymałam łuk, a w prawej miecz. Chciałam żeby prezenty zniknęły, więc obejrzałam miecz. Na rękojeści był mały przycisk, kliknęłam i miecz zmienił się w długopis "oryginalne Posejdonie". Za to łuk i kołczan zmieniały się po prostu za pomocą myśli, zmieniły się w wisiorek á la Igrzyska Śmierci, "kreatywna mamusia!!".

Gdy atmosfera się rozluźniła, zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Było cudownie. Jak ognisko zgasło wszyscy rozeszli się do domków.
Do trójki zaprowadziła mnie Rachel.
Mój domek jest super!! Ale nie miałam siły się nim zachwycać bo od razu zasnęłam.

--------------------------------------------------------------------------------------
Uff skończone!
Przepraszam że nie pisałam ale gimnazjum zajmuje za dużo czasu!!
No cóż, takie życie ^^
Wasza pisarka Rachel Dare *.*

4 komentarze:

  1. No fajne fajne
    Masz talent :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej *-* Perico forever <3 A ja to czytałam ^^ :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do LA :D Info znajdziesz na: http://mrocznastronanieba.blogspot.com/2014/03/nominacja-i-wazne-info.html

    OdpowiedzUsuń